Czekam na Nią z utęsknieniem. Dla drugiego Syna, który końcem kwietnia ma przyjść na świat, dla końca cukrzycy ciążowej, która mnie tym razem dopadła i możliwości zjedzenia pączka popijanego posłodzoną kawą, na widok których wciąż dostaję ślinotoku :) Dla zieleni, dla kolorów, dla życiodajnej energii. Czekam grzecznie. W zasadzie już od października. Bo ja letnia dziewczyna jestem. Nie zimowa. I choćby nie wiem jak pięknie śnieżyło ja i tak tęsknię do ciepła :)
I czekając tak cierpliwie wyszywam wzorek autorstwa Madame Chantilly. Brakuje jeszcze jednego obrazka i pewnie powstaną zawieszki. Aby każdy kąt mieszkania przypominał, że to już niedługo... ! :)
***
Bardzo, bardzo pięknie dziękuję za komplementy dotyczące miechunek! Jedna z bardziej niezapowiedzianych, niezaplanowanych i bardzo szybko skończonych prac z efektem wow :)
Uściski!